piątek, 16 grudnia 2016

Droga Artysty wg Julii Cameron - #12


Kolejny dzień - post #12

Nie dosłownie kolejny. Minęło ich kilka od ostatniego postu. Pisanie poranne zacząłem od 21 listopada, a więc minęło tych dni 24. Nie opuściłem ani jednego, jeśli chodzi o dziennik. Bywało, że przysiadałem do niego 2 czy 3 razy, ale strony zapełniam uczciwie. Przedświąteczna gorączka dopadła także mnie, więc nie codziennie mam czas i siły na blogowe posty.

Nigdy nie jest za późno, aby zacząć podążać w kierunku spełnienia swoich marzeń. Nie chodzi tylko o te wielkie, w rodzaju napisać książkę, czy namalować Mona Lizę. Bez znaczenia jest to, że napisano książek tysiące, namalowano też tysiące większych i mniejszych obrazów. Czujemy czasem przez skórę swój wewnętrzny potencjał twórczy, a dotyczyć on może każdej, bez wyjątku dziedziny życia. Tych wzniosłych, albo bardziej przyziemnych, bardziej praktycznych jego aspektów. Późno zacząłem realizować swoje ciągoty artystyczne, które przez wiele lat pozostawały w cieniu.
Inspirowany Drogą Artysty czuję teraz więcej odwagi, by podążać wybraną przez siebie ścieżką. Dosyć w swoim dotychczasowym życiu zrobiłem praktycznych i poważnych rzeczy. Mam syna, budowałem domy, sadziłem drzewa. Teraz przyszła pora na kilka mniej poważnych i pewnie mniej potrzebnych innym. Za to jest to coś, co sprawia mnie osobiście wiele frajdy i przynosi mnóstwo satysfakcji i zadowolenia.

Byłem na warsztatach z artystą pochodzenia kubańskiego. Agustino Rolando Rojas specjalizuje się w litografii, którą studiował w Hawanie. To był ciekawy wieczór i uczta dla duszy, gdyż dodatkowo trafiłem na wystawę prac współczesnych artystów w Centrum Mississauga Visual Arts. Podczas zajęć Agustino zaprezentował kompletny proces tworzenia, jaki stosuje do swoich miedziorytów. Nic nie ukrywa – ani swoich metod, ani swoich narzędzi, używanych materiałów. A'propos materiałów, to w zasadzie nie są to miedzio-, ale aluminiotyty, gdyż takowe preferuje. Chwilami trudno go było zrozumieć, bo jego angielski jest słaby, z silnym latynoskim akcentem. Nic dziwnego, bo większość życia spędził na Kubie. Warto było go posłuchać. Szczególnie tych aspektów jego pracy na temat dlaczego tworzy, co go motywuje, gdzie szuka inspiracji. Mojemu wewnętrznemu dziecku ta randka z Artystą się przydała. Może kiedyś spróbuję swoich sił i przynajmniej na próbę stworzę jakiś portret, bo taki czysty abstrakt to zbytnia dla mnie przewaga formy nad treścią. Lubię złoty środek, albo potrzebuję choć odrobinę treści. Jej przetworzenie może być szalone, ale lubię jak jest w dziele sztuki choć nasionko realizmu. To skieruje choć trochę myśli, jakie wyzwala obraz na zamierzone tory, pomaga zawrzeć ten 4 wymiar obrazu – ekspresję emocji.

Dzisiejsze karty to Król Monet, 3 Monet oraz XIII Śmierć. W tej karcie dworskiej zawiera się duch mojego dziadka. To taki osobisty aspekt tej karty. Był dosyć praktyczny, dbał o innych, ale też o siebie i własne przyjemności. Z umiarem oczywiście. Tak jak Król pokazany na karcie miał świadomość, że to Matka Ziemia jest źródłem naszego materialnego dostatku. Ufali mu inni, choć na swój sposób był uparciuchem, ale potrafił zabiegać o swoje powodzenie, gdyż nie tracił poczucia realizmu. Ten Król mówi o autorytecie, tradycji i sukcesie w sprawach osiągnięcia dostatku materialnego. Przesłanie dla mnie płynące stąd brzmi, że dzisiaj nie pora być indywidualistą, odkrywcą, a raczej potrzebuję podążać ustaloną drogą. Mam się wziąć do pracy zamiast szukać odkrywczych dróg na skróty. Uczyć się przez robienie czegoś. Mam nadzieję, że obecność tego przewodnika duchowego w osobie dziadka pomoże prostować moje sprawy finansowe, podniesie motywację do wysiłków i podpowie jak robić mądre inwestycje.


Przesłanie na dzisiaj zawarte w karcie Arkanów Mniejszych zawarte jest w znaczeniu 3 Monet. Jej afirmacja to praca z innymi i wśród innych, rozpoznawania ekspertyzy, jaką każdy z nas wnosi, jako wartość dodaną do swojej pracy. Myślę, że potrafię współpracować z innymi we wszystkim, co teraz robię. Mam ustalone cele i umiejętności niezbędne do ich osiągnięcia. Może popracować więcej potrzebuję nad wyrażaniem swojego krytycyzmu dla pracy innych. Pilnować, aby był on konstruktywny, Także przyda mi się lepiej odbierać krytykę wyrażaną przez innych w moim kierunku i tego, co obecnie tworzę. To wcale nie takie łatwe.

Karta jest dosyć pozytywna w wymowie, szczególnie w sprawach kariery i pracy, a to ostatnio mnie zajmuje. Pracuję też przecież nad utrzymaniem na wysokim poziome motywacji i kreatywności. Potwierdza ona według mnie, że jestem na dobrej drodze. Trójka Monet mówi mi, że ludzie wokół mnie doceniają moje wysiłki, dostrzegają wartość i jakość tego co robię, nawet jeśli nie przynosi to bezpośrednich zysków. Chyba powinienem kontynuować wysiłki w ustalonym kierunku. Zawsze można niby się doskonalić, ale nie muszę obecnie wszystkiego rzucać, by zaczynać od nowa.

Trzecia karta losowana z Arkanów Wielkich to XIII Śmierć, wskazuje na proces odnowy i transformacji przez odrzucenie tego wszystkiego, co nie jest konieczne do dalszego wzrostu. Dobrze będzie popatrzeć dokładniej na listę tych zbędnych rzeczy, spraw w moim życiu, oraz zidentyfikować, co stanowi mój szkielet, bo moc całej konstrukcji od niego zależy w znacznym stopniu. Potrzebuję także mieć świadomość tego, co właśnie powinienem odmienić, oraz jaki nowy wzrost jest możliwy. Zmiany wskazywane przez kartę Śmierć nie są powierzchowne, a raczej jednocześnie wewnętrzne i zewnętrzne. Może nie być to łatwe dla mnie, ze względu na moje przyzwyczajenie do rzeczy, sytuacji i ludzi wokół mnie. Także trudne dla innych. Niesprzeciwianie się zmianom, a ich całkowita akceptacja ułatwia zwykle ich przebieg. Najczęściej to, czego muszę się pozby,ć to jakieś samoograniczające wierzenia, przekonania lub moja postawa. Powinienem uważać na dzwonki alarmowe dotyczące swojego podejścia do pewnych spraw i uświadomić sobie, że czasem sprawiam sam sobie krzywdę. Dopiero po zmianach i destrukcji możliwa jest odnowa. Zwykle przecież w życiu, zanim odnajdziemy nowe drzwi, to należy zamknąć za sobą poprzednie. Pytanie jest, czy za każdym razem mam wystarczająco odwagi, aby przez te nowe drzwi przejść.

Z pewnością muszę się rozprawić z perfekcjonizmem, bo kiedy zbytnio opanuję mój sposób widzenia tego, co robię i potencjalnego wyniku pracy swojej i innych, to nazbyt utrudnia to życie. Tak samo moje, jaki i innych wokół mnie.
Uff, dosyć na dzisiaj. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz