Kilka dni temu zapytano mnie co sądzę o książce "Lecz swoje ciało" Lousie L. Hay. Osoba ta planowała zakupić książkę i była cała podekscytowana ideą uzdrowienia dobrych stosunków ze swoim wewnętrznym lekarzem. Książka w angielskim oryginale "Heal your body" opublikowana była pierwszego maja 1976. Pomyślałem, że warto może przypomnieć parę przekazów autorki, skoro przez 40 lat praca ta nic się nie postarzała. Przeciwnie, ma się dobrze i coraz to nowi ludzie po nią sięgają. Doczekała się wielu wznowień i tłumaczeń m.in. na polski. Sama książka nic nie uleczy, ale zastosowanie sugerowanych afirmacji może pomóc w powrocie do zdrowia, a także w zrozumieniu źródeł choroby. One najczęściej mają swoje podłoże w naszej psychice. Bez uleczenia tych źródeł małe są szanse na kompletne uzdrowienie ciała.
Dodatkowy powód dla tego postu, to kilka przypadków, jakie przydarzyły się ostatnio ludziom wokół mnie. Zwykle każda choroba prowokuje pytania na temat dlaczego, skąd, czemu to ma służyć i wiele podobnych spekulacji. Zamierzam pokusić się o małą analizę kilku tych "przypadków", które wcale nie są takie przypadkowe. Jeżeli choroba powraca, dzieje się tak moim zdaniem nie dlatego, że doktor źle zdiagnozował, czy przypisał nieodpowiednie lekarstwa. To dlatego, że osoba dotknięta dolegliwością nie zmieniła niczego w swojej psychice i tym samym znowu tworzy powtórnie tę samą chorobę oraz warunki jej istnienia. Dopiero, gdy da radę zmienić swój wzorzec myślowy, który wywołał stan chorobowy, to objawy ustąpią. Możliwe czasem, że bez specjalnej kuracji, czy potrzeby zwrócenia się o pomoc do lekarza medycyny. Wszystkie nieuleczalne, albo przewlekłe, czy trudno uleczalne choroby wymagają wzmożonej pracy nad swoją psychiką. Zamiast szukać pomocy wokół lepiej zwrócić się do własnego wnętrza i dotrzeć do swojego wewnętrznego uzdrowiciela.
Nasz sposób myślenia jest bardzo pokrętny. Dostosowujemy go i swoje teorie do podświadomych pragnień. Generalnie większość z nas nie chce, nie lubi brać pełnej odpowiedzialności za swoje wybory, za istnienie i doświadczenia jakie ono przynosi. Nieustannie poszukujemy sprawców tego, co manifestuje się w naszym życiu. Próbujemy znaleźć sprawców na zewnątrz, gdyż to zmniejsza wewnętrzne poczucie winy. Unikamy najczęściej uczciwego samopoznania, choć tędy właśnie wiedzie droga do prawdy. Każdy wypadek czy choroby, jakie nas spotykają nie są wcale spowodowane zewnętrznymi okolicznościami. To tylko projekcja naszego umysłu i próba zmniejszenia poczucia winy. Tylko taka mętna argumentacja. Prawdę mówiąc, to przy odrobinie wysiłku zawsze można znaleźć jakieś wytłumaczenie. Niestety jednak zawsze ponosimy wyłącznie sami odpowiedzialność za to wszystko, co nas w życiu spotyka.
Cokolwiek robimy to dla własnych powodów. Kiedykolwiek cierpimy, to również z powodu siebie i na własne życzenie. Jesteśmy sprawcą i ofiarą w jednej postaci. Uświadomienie sobie tego pozwala dopiero na rozpoczęcie procesu uzdrowienia. Kilku naukowców potwierdziło rolę naszej podświadomości działającej w formie motywacji nieświadomej. Freud w swojej "Psychopatologii życia codziennego" wskazuje na przykłady błędnych czynności w rodzaju przejęzyczenia, zapominania, czy chybionego uchwytu ręką. Także inni naukowcy analizujący psychologię wypadków doszli do wniosku, że istnieje tzw. osobowość wypadkowa. To termin oznaczający tendencję pracy nad wewnętrznymi konfliktami w formie rozmaitych wypadków. Są więc naukowe dowody i płynące z nich konkluzje, że w każdym wypadku istnieje element podświadomego zamysłu. Może to objawiać się jako odosobnione zdarzenie, ale jeśli dla kogoś wypadki się mnożą, to jednoznacznie świadczy o tym, że osoba ta nie rozwiązała świadomie swoich wewnętrznych problemów. To właśnie powoduje eskalację zdarzeń mających zmusić nas do zajęcia się nimi. To tarotowy arkan wielki XVI Wieża. Kiedy dobrowolnie nie rozpoczęliśmy transformacji sugerowanej przez kartę XIII Śmierć, nie dostrzegaliśmy jej oznak i sugestii, to do akcji wkracza energia Wieży i siły zewnętrzne. Nie same z siebie. To my sami je zapraszamy i pozwalamy im zadziałać.
Każdy wypadek w brutalny i gwałtowny sposób kwestionuje nasze dotychczasowe sposoby postępowania albo kierunki naszego działania. To rodzaj sprawdzenia i rewizji naszego życia w trybie bezpośrednim. Na tyle jest to poważne, że powinno wymusić zastanowienie się nad przyczynami. Nie ma tu mowy o absolutnej konieczności, bo przecież każdy z nas ma wolną wolę. Podchodząc do sprawy z odrobiną humoru, to warto postrzegać każdy wypadek i chorobę jako karykaturę naszych indywidualnych problemów. Nie jest łatwo tego dokonać bez użycia pewnej perspektywy, ustawienia siebie w pozycji obserwatora. Czasem konkluzje są bolesne, stąd poczucie humoru pozwala łatwiej przełknąć gorzką prawdę. W jakikolwiek sposób, byle skuteczny, warto zrozumieć, zracjonalizować strukturę wypadku (czy choroby), jego przebieg i okoliczności towarzyszące.
Pani X ma problemy ze stawem kolanowym oraz dodatkowo infekcję wirusem varicella-zoster. To ten sam, który u dzieci powoduje ospę. Pani Y miała kolejny wypadek, tym razem ma potłuczoną dłoń i złamany mały palec. Pani Z od kilku lat ma depresją, ataki paniki i lęków. Kilka dni temu była uczestnikiem wypadku drogowego. Myślę, że to niezły przekrój ludzkich problemów, aby na ich przykładzie zwrócić uwagę na wewnętrzne ludzkie problemy i odpowiedzieć na nurtujące pytanie czemu choroba ma służyć. Zamierzam odnotować co na temat tych dolegliwości mówi autorka wspomnianej na początku książki i dopisać do tego swoje uwagi.
Napiszę o tym w kolejnych postach....
Dla siebie trudno interpretować. Czy potrzebujesz pomocy, rady, wsparcia? Kiedy prosisz o wróżbę pamiętaj, że owszem Tarot pokazuje Twój los i możliwości na jakie natrafisz, ale co zrobisz by to osiągnąć to zależy już tylko od Ciebie. W zamieszczonych artykułach staram się wytłumaczyć jak to możliwe, że karty Tarota bywają pomocne, by zrozumieć siebie i co dzieje się w naszym życiu. Przyjemnej lektury.
Klucz do zmian wg.
OdpowiedzUsuńLouise L.Hay
" W bezkresie zycia,w ktorym jestem
wszystko jest doskonale,calkowite i pelne
a mimo to zycie ciagle sie zmienia.
Nie ma poczatku i konca,tylko ciagly proces
przemian rzeczywistosci i doswiadczen.
Zycie nie zatrzymuje sie, nie zuzywa,
w kazdej chwili jest zawsze nowe i swieze.
Jestem jednoscia z Potega, ktora mnie stworzyla
i ta Potega dala mi moc tworzenia siebie.
Ciesze sie wiedzac, ze posiadam moc umyslu.
ktory moge dowolnie uzywac."
Ciekawa jestem słów autorki wspomnianej książki, ale również i Twojego komentarza do nich. :)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze według mnie to wybaczyć sobie i wybaczyć innym, to podstawa zdrowia psychicznego. Nie jest to łatwe, ale możliwe do zrobienia. I przychodzi wtedy ogromna ulga, pogodzenie się z sytuacją, zaakceptowanie jej, zrozumienie, że wszystko wydarza się z jakiegoś powodu, w jakimś celu. Nie cierpimy już wtedy tak bardzo z powodu tego, co się stało i nie przyciągamy do siebie negatywnych myśli i zdarzeń. Następuje uzdrowienie naszej psychiki. Ciekawa jestem, czy te słowa są zbieżne ze słowami autorki książki...