Kolejny dzień - post #11
Nie wyciągałem kart osobno na wczorajszy sen, aby wytłumaczyć niedostrzegane przeze mnie jego aspekty. Przecież i tak codziennie losuję trzy. Tak, jak się spodziewałem, one też nawiązują do sprawy ze snu. Pierwsza karta to Król Mieczy, mój tarotowy przewodnik, czyli duch Crowley'a. Jego rada na dzisiaj zawarta jest w znaczeniu karty 9 Mieczy, która przedstawia osobę siedzącą na łóżku. Dziewięć mieczy wisi nad nią na ścianie. Ten ktoś, albo nie może spać, albo zbudziły go właśnie obawy i jakieś strachy. Jest ich wiele, dlatego jest to przytłaczające. Czyż ta karta nie obrazuje dosłownie mojej analizy porannych sennych wizji?
Król Mieczy, jako karta tarota, afirmuje, że posiadam zdolność, by stać za tym w co
naprawdę wierzę. To ktoś, kto nie znosi żadnych sprzeciwów.
Nasuwa się tu zaraz refleksja, kto ustala prawa w moim życiu, jak
używam swoich zdolności do bycia racjonalnym, analitycznym i
logicznym. To ktoś, jak mój wewnętrzny Cenzor, kto nie zawaha się nawet na moment
ze swoim osądem i krytyką. Ma opinię na każdy temat. Ponownie
widzę tu też radę, aby zwracać uwagę na uczucia innych, zanim
zacznę działać.
Jednym z powodów, dla których podjąłem wyzwanie
Julii Cameron, jest potrzeba uciszenia głosu tego wewnętrznego
Cenzora. Zbyt często słyszę jego słowa, kiedy próbuję coś
nowego zrobić. Można go zagłuszyć przez nauczenie się sztuki
chwalenia siebie, nawyk prawienia sobie komplementów. To jedna z rad Julii. Ma to
zrównoważyć, czy przynajmniej częściowo chociaż przeciwstawić
się skłonności obrzucania siebie samego błotem. Zbyt łatwo jest
powiedzieć coś niemiłego, albo bolesnego pod swoim adresem. Zwykle przecież znamy doskonale wszystkie swoje słabości. Dużo gorzej jest z tymi
pozytywnymi stwierdzeniami. Z czasem jednak, choć powoli wchodzi to
w krew, aby uśmiechać się do siebie w lustrze i za każdym razem
odnaleźć powód do jakiegoś komplementu. Tak wiele ludzi woli nie
zapalać światła w łazience! Niektórzy z braku akceptacji własnego ciała, a bywa, że dla uniknięcia spojrzenia sobie w oczy.
Karta 9 Mieczy radzi, aby przyjąć do wiadomości
swoje emocje i przystąpić do ich uwolnienia, gdyż jeśli pozwolę
im pozostać dłużej, to mogę zacząć się sam dołować. Warto
znaleźć źródło skłonności do takiej depresji oraz powody, dla których pozwalam na
własne cierpienie. Może to być reakcja na czyjąś surowość i
bezmyślność, srogość powodującą zranienie mnie. Depresja
będzie trwać dopóki kisimy się we własnym sosie i nawiedzających
nas myślach i nocnych marach. Trzeba wykoncypować co zrobić, aby
poprawić sytuację. Zrobienie już pierwszego kroku, czegokolwiek
odsuwa depresję na dalszy plan. Towarzyszy temu zmiana skupienia uwagi, co odsuwa czarne myśli.
Na karcie trzeciej jest III Cesarzowa, reprezentująca
płodny ogród, w którym kreatywność już rozkwita. To archetypowy
symbol Matki, kobiecej siły, wszystkiego, co płynie z prawej
półkuli, czyli domeny podświadomości. Nie powinienem tracić
kontaktu z tą stroną swojej osobowości. Słucham swojej intuicji
oraz pierwszeństwo daję swoim emocjom i pasjom. Nie jest to koniecznie symbol
rodzicielki, ale Jungowski archetyp matki w ogólnym sensie. To opatrzność i opieka od
wszechświata. Tu nasuwa się też refleksja na temat, czemu teraz ja sam matkuję,
jakie karmię wartości, co mnie zajmuje. Mam kilka twórczych
projektów, więc pojawienie się tarotowej Cesarzowej ma sens.
Dogadzam jak mogę swoim zmysłom, szukam dla nich pożywienia i
nowych inspiracji. Karta zwykle jest oznaką nadchodzącej
pomyślności i dostatku. Podoba mi się to!
Do usłyszenia!
cdn...
Dotychczasowe posty na temat Drogi Artysty:
Droga Artysty wg Julii Cameron - # 07
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz