niedziela, 18 grudnia 2016

Droga Artysty wg Julii Cameron #13

Kilka dni bliżej do celu #13

Piękna niedziela, na razie leniwa, ale potrzebuję przysiąść fałdy. Nadchodzi czas pokazania moich prac w kilku miejscach. Żadne to galerie, ale takie sale jak studio tańca. Ostatnio obserwuję u siebie tendencję zajmowania się czymś innym. Poszukiwania metod, aby to, co zacząłem, zrobić lepiej. Najpierw jednak powinienem po prostu zrobić to, co zamierzyłem. Ewentualnie potem poprawiać. Dlaczego? W swojej książce Julia Cameron porusza ten temat. Lepsze jest największym wrogiem dobrego.
Kontynuując więc wczorajszą myśl na temat perfekcjonizmu, chcę dodać, że jest to często forma sabotażu, ukryta blokada. To usprawiedliwianie przed samym sobą dlaczego nie ruszamy naprzód. Następnym powodem, dla którego kontynuuję Drogę Artysty, jest właśnie chęć i gorąca potrzeba przełamania perfekcjonizmu. Na pierwszy rzut oka wygląda to, jak moja troska o jakość tego, co robię. Po bliższym przypatrzeniu się do czego to prowadzi, czyli niekończących się poprawek, wymyślania coraz to nowych elementów, które są niezbędnym warunkiem, by zrobić następny krok. Jasno widać, że to pięknie zakamuflowana przez psychikę forma blokady. Nadmiernie często słyszymy od innych, oraz sami mówimy o tym, że czegoś nie potrafimy. To nie jest zupełnie prawda. Boimy się tylko, że nie mamy pewności, że zrobimy to doskonale, perfekcyjnie.

Julia radzi, aby przełamać tę barierę, wyjść poza strefę własnego komfortu. Nie jest to łatwe. Prawdą jednak jest, że najlepiej uczymy się na błędach i pomyłkach. Nauka robienia czegoś perfekcyjnie polega na jak najszybszym zrobieniu tysiąca pomyłek, aby z nich właśnie nauczyć się jak być perfekcyjnym. Zamiast tego wolimy pozostawać w strefie bezpieczeństwa, czyli tego, co już doskonale znamy. Można polubić podejmowanie ryzyka, tylko dla momentu odczucia ekscytacji. Tylko niektórzy to kochają. Nasz rozwój wymaga podejmowania wyzwań i odnajdowania w sobie motywacji i poczucia siły.

Karty dnia dzisiaj to Dama Kielichów, 4 Buław oraz IX Pustelnik. Od kiedy zacząłem zajmować się kartami pamiętam, że często niektóre z nich wykazują upartość i pokazują się po raz kolejny w krótkim okresie czasu. Da się to też zauważyć tutaj na blogu. Z trzech powyższych kart Dama i Pustelnik były bardzo niedawno. Zawsze to jest jakiś znak. W przypadku Damy to karta reprezentująca ducha mojej Mamuśki, więc zupełnie mnie to nie dziwi, że jest blisko i często się pojawia. Podpowiada, abym miał serce i patrzał w serce we wszystkim, co robię. Ona też taka była. Polonistka, wychowawca i specjalistka od nauczania początkowego przekazała swoim własnym dzieciom to, co potrafiła najlepiej. Często śmieję się, że zamiast miłości do pieniędzy, co jest bardziej praktyczne i zdecydowanie bardziej przydatne w życiu, nauczyła mnie miłości do słowa i sztuki. Wygląda na to, że w momencie mojej intensywnej pracy nad ostatnimi projektami i obrazami postanowiła, że będzie trzymać się bliżej, za co jestem jej wdzięczny. Każda pomoc, wsparcie i natchnienie są pomocne.


Karta Arkanów Mniejszych 4 Buław to wskazanie energii dnia, oraz rodzaj rady od Damy Kielichów. Jej afirmacja, mam na myśli kartę 4 Buław, brzmi: raduję się ukończeniem każdego etapu mojej wędrówki i jestem wdzięczny za jej owoce. To jest pewne lekarstwo dla obezwładniającego perfekcjonizmu, czyż nie? Cieszyć się z każdego kroku, każdego schodka pokonanego w drodze na szczyt. Mało jest szczęśliwców, dla których możliwa była droga na skróty, albo winda. Większość na wejściu do tej windy znajduje kartkę, że dzisiaj jest ona nieczynna. Zostaje tylko mozolne wspinanie się po schodach, po jednym na raz. Szukając windy mamy nadzieję wjechać na piętro pod tytułem szczęście. To chyba bujda. Nie ma takiego. Lepiej uczynić z niego metodę poruszania się po schodach

Jest w karcie przypomnienie, aby uświadomić sobie, co właściwie robię,co zamierzam ukończyć i jest bliskie zaowocowania. Na koniec przyda się rytuał albo mała prywatna ceremonia. Tworzenie stało się częścią mojego życia i przynosi coraz więcej radości. Szykuję się na imprezę związaną z 3 rocznicą powstania szkoły tańca, do której uczęszczałem, więc część energii czwórki Buław na to wskazuje. Także to, że praca, która teraz dominuje moje życie, będzie szła dobrze obecnie, że będę dumny z siebie, a inni podzielą to zdanie. Cieszę się z góry i oczekuję tego z niecierpliwością! Nie liczy się wcale to co posiadam, ale to jak potrafię używać to, co już posiadam.

Trzecia karta to wskazanie spraw troszkę wyższych, niż codzienne życiowe utarczki z przeciwnościami. Kartę Pustelnika analizowałem bardzo niedawno. Pewnie opuściłem jakiś ważny aspekt i dlatego się przypomina jeszcze raz. Mam cierpliwie podążać tam, gdzie wiedzie mnie wskazanie mojej Wyższej Istoty na ścieżce do oświecenia. To zadanie na życie, nie jednodniowy projekt. Poszukiwanie prawdy powinno jednak być częścią każdego dnia. Bez takiego systematycznego podejścia wszystkie wielkie życiowe projekty są tylko odsuwane na jutro, i znowu na jutro, i tak w nieskończoność. Dlatego może, że są wielkie i to trochę przeraża. Z góry wiem, że nie dam rady dzisiaj tego zakończyć. Nie o sięgnięcie celu jednak chodzi, a o nawyk sięgania, o zrobienie następnego kroku niezależnie od tego, jak długa jest droga do celu. Pustelnik jest też ambasadorem uczciwości, szczególnie wobec samego siebie. Bez tego trudno odnaleźć prawdę. Do twórczej pracy potrzeba czasu dla siebie, czasu na refleksje, kiedy wpływ rozpraszającego otoczenia i innych jest ograniczony. W nawale pracy i najbardziej nawet wytężonego wysiłku i szybkiej akcji potrzeba balansu i umiejętności ugruntowania. Z nich wynika głębsze zrozumienie i prawda o sytuacji. Czas pokaże czy coś jeszcze pominąłem na temat Pustelnika i pozostałych kart. W tym wypadku mogą wracać jak bumerang.
Do jutra!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz