Nie pisałem przez ładnych parę miesięcy! Niewątpliwie był to brak natchnienia do pisania oraz pewien rodzaj odpoczynku od kart. Nie zaprzestałem ich używać dla siebie. Pewną rolę odegrał tu również notoryczny brak czasu. Przez ostatni rok regularnie chodziłem na lekcje tańca, próby i potańcówki niezbędne, aby praktykować to wszystko, czego uczyli na tych lekcjach. Zacząłem też malować stosując farby akrylowe oraz grafikę komputerową. Zaletą jest teraz nareszcie mnóstwo własnych obrazków, które spokojnie i dowolnie mogę używać na blogu i gdzie tylko zechcę bez obawy o naruszanie czyichś praw autorskich. Swoje dzieła oferuję na razie tylko w swoim sklepie internetowym na stronie Etsy
Zibby's ExpressiveFace Art. Są to na dzisiaj portrety na płótnie. Stworzyłem też trochę swoich abstrakcyjnych impresji na temat kart tarota i one są już w drodze na Etsy. Pracuję nad oprawą miniaturek kopii kart. Inspiracją do mojej wersji były karty klasycznej talii RWS.
Dzień #1 Drogi Artysty według J.Cameron
Kurs Julii Cameron jest więc jak najbardziej dla mnie, chociaż wcale nie służy on jako metoda na odzyskanie weny twórczej tylko dla pisarzy czy artystów. Jest dla każdego. Karta Głupca też wydaje się tutaj na miejscu jako ilustracja pierwszego kroku i wiary w słuszność obranego kierunku. Słyszałem wiele razy o prowadzeniu dziennika, ale niezbyt wierzę w jego skuteczność. Faktem jest jednak, że jeśli samemu nie spróbujesz, to cóż możesz powiedzieć o sprawie. Cała rzecz polega tu na treningu w wyłączeniu wewnętrznego krytyka. Kto wie, czas pokaże. Eksperyment potrwa 12 tygodni. Tak sugeruje książka autorki metody Julie Cameron. Wpadła mi wczoraj w ręce za pośrednictwem strony internetowej meetup.com. Powstała nowa grupa, gdzie wspólnie, w atmosferze wzajemnego wspierania się zrobią kurs według metody Juli Cameron. Niezbyt mam czas na jechanie do centrum Toronto, więc odrobinę zainteresowany tematem poszperałem na google. Nic to nowego, bo autorka zaoferowała po raz pierwszy taki kurs około ćwierć wieku temu, ale do tej pory według jej szacunków przeszło go ze 3 miliony ludzi. Niemożliwe, aby to byli sami naiwniacy! Chociaż podobno tacy sami się sieją. Pewnie jest jakiś powód, dla którego nie zainteresowało mnie to wcześniej, ale teraz wydaje się całkiem atrakcyjne. Chodzi generalnie o sposób na radzenie sobie z blokadami natchnienia, o zwiększoną inspirację i naukę wyłączania wewnętrznego krytyka. To ostatnie to funkcja tzw. lewej półkuli mózgu i to ona właśnie jest największym wrogiem naszej kreatywności. Temat niezmiernie ciekawy.