To jedna z kilku bardzo nielubianych i bardzo niechcianych kart w talii. Nic w tym dziwnego, bo któż dobrowolnie chciałby znaleźć się w sytuacji przedstawionej na obrazie karty Dziesięć Mieczy?!!
Człowiek ukrywa się w kącie klatki czy drewnianej skrzyni. Dziesięć mieczy niespodziewanie pozbawia go poczucia bezpieczeństwa, a on pozostał unieruchomiony, poraniony i zdezorientowany. Zamknięty jest jak w trumnie i brak pewności, czy to już koniec ataku. Czasami okoliczności poza naszą kontrolą przejmują władzę nad naszym losem. Zdrada może dźgnąć nas w plecy i sprawić nam ból. Czasami to tylko nasze własne myśli czynią nas ich więźniami i powodują tortury. To nie jest koniec. Każde rany można wyleczyć. Nadszedł tylko czas, aby nauczyć się przez ból jak przejść dalej nad tym co tak mocno nas powstrzymuje. Co nas najczęściej powstrzymuje? Ponieważ mówimy o karcie koloru Miecze, to skrzynia może reprezentować mentalne bariery stworzone przez nas samych. Miecze to kolor powietrza, intelektu. Można na nie patrzeć jak na metaforę prawdy. Czy każde z pchnięć, ciosów pokazane na obrazie nie wygląda na zadane trochę na ślepo. Uśmiercenie osoby nie wydaje się być celem. Raczej chodzi o ego, odkrycie rewelacji na własny temat, o to kim naprawdę jestem a nie kim myślę, że jestem. Ciekawe, że żadna z tych wszystkich ran kłutych, nie krwawi. Jest to karta stanu psychicznego. Bywa, że własne myśli zabijają nas samych. Rzeczywistość kąsa właśnie w wielkim stylu. Jeśli przestrzeń ograniczona przez własne myśli i wierzenia byłaby większa, to może dałoby się odsunąć i uniknąć ran od mieczy. Czyż nie jest tych mieczy teatralnie zbyt wiele... Większość ran nie jest fatalnych i zagrażających życiu, poza tym mieczem w okolicy serca, w środku klatki piersiowej. Może to metafora konieczności dotarcia do serca sprawy?
Kiedy widzę tę kartę w rozkładzie, to czasem mam pewność, że oto spada na mnie kara, a ja gotów jestem po prostu zrezygnować, pozwolić na wszystko, poddać się, raczej nie myśląc wcale co mógłbym zrobić w tej sytuacji. Kiedy tak się dzieje to tego typu myśli sprawiają, że z pewnością taplam się w błocie swojej niedoli znacznie dłużej, niż powinienem. Może podświadomie wiem, że najlepszym plastrem na poczucie winy jest pozwolenie na zasłużoną karę i własne cierpienie. Kiedy uznaję się za ofiarę, myślę że wszystko jest straszne, beznadziejne i niemożliwie niesprawiedliwe.
Dopiero, kiedy wyrwę się z kręgu własnych wszechogarniających emocji, to zaczynam zdawać sobie sprawę, że muszę bardziej wyzbyć się mentalności ofiary, której istnienie sugeruje ta karta. To ten przypadek, kiedy mam pewność, że cały świat uwziął się na mnie tylko dlatego, aby uczynić moje życie trudnym. Zdecydowanie lepsze są myśli o tym, że wszystko z czasem mija, że nawet jeśli dotknąłem właśnie dna, to przecież nadchodzi już koniec cierpienia.
Jednym ze znaczeń karty 10 Mieczy jest takie sięgnięcie dna. Kiedy w naszym życiu jedna katastrofa następuje po drugiej, to na początku czujemy się zdruzgotani, ale w końcu opadają nam ręce i wiemy, że to nie żarty. W filmach kiedy bohater mówi: "Cóż jeszcze może pójść nie tak?" i wiemy, że to moment, by kolejne wiadro z wodą spadło mu na głowę. Gdy zobaczysz Dziesięć Mieczy to wiedz, że ostatnie wiadro właśnie spadło i można się już spodziewać poprawy na lepsze.
Osoba na karcie wydaje się być w absolutnie beznadziejnej sytuacji, uwięziona w przestrzeni przebijanej przez tyle ostrych mieczy. W oczach poszkodowanego to obraz straszliwego nieszczęścia, ale obiektywne spojrzenie z boku zaskakująco oznacza najczęściej kłopoty, które są bardziej melodramatyczne niż rzeczywiste. Wiele zależy od tego jak obchodzimy się z osobistą historią o własnej niedoli. Muszę natychmiast przestać widzieć siebie w ten katastroficzny sposób. Nie jestem uwięziony w żaden sposób, z wyjątkiem tego pudła, w które sam się schroniłem. W każdym momencie mogę wstać i wydostać się stamtąd. To nie są w ogóle prawdziwe miecze!. Są fałszywe, gdyż tylko mój strach i niepokój je stworzył. Moja pewność siebie i odwaga sprawi, że jeden po drugim wszystkie znikną. Potrzebuję pomyśleć, czy przypadkiem mój Anioł Stróż nie podpowiada właśnie cichym, kojącym głosem, aby uspokoić się i nie działać zbyt dramatycznie. To moje obawy i mocno bijące ze strachu serce czasem sprawiają, że nie słyszę
takich podpowiedzi. Podsumowując, pozytywne znaczenia tej karty mogą dotyczyć faktu, że osiągnęliśmy punk zwrotny swojego pasma nieszczęść, czy cierpień, uświadomienia sobie, że to nie koniec świata jeszcze, że jeszcze żyjemy, w końcu mamy okazję odciąć się od przeszłości i nastąpił definitywny koniec choroby, a nadszedł początek procesu zdrowienia.
Dziesięć mieczy w odwróconej pozycji lub sytuacji wskazującej na cienie karty może oznaczać potrzebę ostatecznego przypływu odwagi niezbędnej, aby rozdzielić pułapkę porażki i poczucia zdrady dla odzyskania kontroli nad starymi problemami. Karta podpowiada, by powstrzymać się od oczekiwania na najgorsze, by odwrócić swoją uwagę od przykrości, bo to pozwoli osiągnąć wolność niezbędną do odbudowania pewności siebie.
Dla siebie trudno interpretować. Czy potrzebujesz pomocy, rady, wsparcia? Kiedy prosisz o wróżbę pamiętaj, że owszem Tarot pokazuje Twój los i możliwości na jakie natrafisz, ale co zrobisz by to osiągnąć to zależy już tylko od Ciebie. W zamieszczonych artykułach staram się wytłumaczyć jak to możliwe, że karty Tarota bywają pomocne, by zrozumieć siebie i co dzieje się w naszym życiu. Przyjemnej lektury.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz